Podczas każdej podróży przychodzi taki dzień,że człowiek ma zwyczajnie dość – dość wstawania o świcie i biegania po górach,w myśl zasady,że szkoda wakacji na spanie i trzeba zobaczyć jak najwięcej w ciągu 24 godzin. Ja po „zaliczeniu” Cofete, Pico de Zarza,głośnego kurortu Corralejo i wulkanów, stwierdziłam,że jestem zmęczona, zblazowana i nie zdzierżę kolejnego dnia na szlaku, wulkany i piękne widoki mi spowszedniały. Jednym słowem – chcę się trochę ponudzić.Plan jest taki – cały dzień nic nie robić, smażyć się na plaży i ewentualnie wybrać na spacer.
„Nicnierobienie” w moim wypadku wygląda tak: bitą godzinę idę na przełaj po kamienistym wybrzeżu do latarni morskiej, tam zamiast wreszcie usiąść wpadam w szał robienia zdjęć ( fakt – latarnia i jej otoczenie bardzo fotogeniczne), robię rekonesans i widzę,że plaże ciągną się jak okiem sięgnąć.Średnia frekwencja na plaży 2-3 osoby.Kostium nieobowiązkowy.
Godzina marszu z powrotem ( miałam łapać stopa, ale stwierdziłam,że wolę iść – przynajmniej się opalę) Docieram na Playa de Lagos, tam udaje mi się poplażować jakieś dwie godziny.Sangria, Wysokie Obcasy,topless….lodowaty wiatr ( da się wytrzymać, kiedy się leży, nie wolno w żadnym wypadku wstawać )Potem biegiem do domu po kanapki, i wyprawa na drugą stronę miasteczka,na klify i do wiatraka. Do hostelu wracałam po zmroku,wzięłam na wynos pizze i pożarłam ją jak człowiek,który przebiegł maraton. To był dzień chilloutu.
Sama nie wiem, czy powinnam pisać o El Cotillo. Boję się,bo im mniej ludzi tam przyjeżdża, tym lepiej. Póki co, o wiosce mało kto słyszał. Miasteczko położone jest na północno-zachodnim wybrzeżu, na uboczu – tłumy wysypujące się z samolotów walą prosto do Corralejo,Caleta del Fuste albo na południe. Do El Cotillo trafiają fanatycy surfingu,outsiderzy,ludzie szukający spokoju.
Może ciężko w to uwierzyć, ale z południa tłukłam się na północne wybrzeże różnymi autobusami około pięć godzin.Wysiadłam na końcu trasy, niby miałam adres hostelu, ale w El Cotillo ulice nie są podpisane. Hostel zresztą też nie. Na szczęście od razu napatoczył się Ben – Irlandczyk,który przyjechał tym samym autobusem. Ben zadzwonił do właściciela i już za chwilę zmaterializował się Giordi. Podjechał terenowym samochodem i wyglądał na osobę totalnie wyluzowaną. Nic dziwnego,jeśli mieszka się w takim miejscu.
W La Marea Surf House od razu czuję się jak w domu.Nie wiem dlaczego,ale surferzy kojarzą mi się z imprezami.Dostałam pokój przy kuchni i salonie – spodziewam się najgorszego. Tymczasem – cisza,spokój,pusto. Może dlatego,że zima.Otwieram jedno oko nad ranem, słyszę pianie koguta – jest dobrze!
Jeżeli lubicie leniwie spędzać czas, wylegując się na białym piasku i mocząc w oceanie -El Cotillo to miejsce dla Was.Ale jeśli zamiast leżeć plackiem na słońcu wolicie sporty wodne, rower, wędrówki…..wybierzcie się do El Cotillo!Jeśli na wakacjach przyciągają Was tłumy,imprezy, lans,deptaki z drogimi sklepami,mydłem i powidłem, naganiacze,komerchadyskoteki,luksusy i all inclusive – już teraz możecie przestać czytać. Choć, nie – zapraszam do czytania, ale El Cotillo nie polecam – po prostu zabije Was nuda.
Niewiele jest do zobaczenia w El Cotillo. Fort z XXVIII w. zbudowany by chronić osadę przed piratami, samotny wiatrak;na północ od miasteczka latarnia morska i kilometry pustych białych plaż,na południe – klify, schowane wśród nich plaże, o które rozbijają się fale. Na falach surferzy. Łagodne wzgórza – zniszczone przez wiatr wulkany,zero drzew,klimat jak z westernu. Kilka knajp.Supermarket.Pralnia. Prawdziwa włoska pizza,którą do dziś wspominam z rozrzewnieniem.
W El Cotillo nie ma właściwie nic do roboty.Wieje nudą.Oddałabym wszystko,żeby się tam teleportować. Usiąść na klifie i bezmyślnie gapić się w fale….Wskoczyć na rower i pedałować wzdłuż poszarpanego wybrzeża. Położyć się na plaży z sangrią w plastikowym kubku. Niewiele mi trzeba do szczęścia…
- dojazd – autobusem z Puerto del Rosario bezpośrednio albo przez Corralejo; albo z samego Corralejo ( średnio co godzinę – rozkład TU)
- nocleg – spałam w La Marea Surf House, który polecam z całego serca – La Marea, za pokój jednoosobowy ze śniadaniem, wspólna łazienka płaciłam 18 €, możliwość korzystania z kuchni,luz i miła atmosfera
- w miasteczku kilka restauracji – nieco drożej niż w większych kurortach,parę barów nastawionych na Anglików – pint of lager& burger & chips, niezła włoska pizzeria niedaleko hostelu
- tani supermarket na głównej ulicy
O rany jakie cudowne pustki! W jakim miesiącu byłaś tam Kasiu? U nas dzień byczenie się kończy się z reguły podobnie :) Chociaż muszę przyznać, że w tym roku jeden, jedyny dzień na psiej plaży w Hiszpanii to przeleżeliśmy :D Ale chyba tylko daltego, że Luśka zdecydowanie odmówiła powrotu ;)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
hej! teraz byłam, w styczniu….ale jak dla mnie było za zimno ;-) muszę tam wrócić kiedyś jesienią….Tam za tą latarnią morską jest chyba z 15 km takich małych plaż, można być zupełnie samemu ;-)
PolubieniePolubienie
Ja cudownie! Pusto! Bosko! I znam to uczucie doskonale, kiedy człowiek ma dość tłumów i zwiedzania. A potem po kilku h się nudzi :D
PolubieniePolubienie
wiesz, w sumie ja to raczej nie zwiedzam z tłumami, za to daję sobie sama wycisk po górach,mniejszych lub większych ;-) więc jestem na wakacjach straszne zmęczona :-D musiałam sobie zrobić dzień odpoczynku bo już fizycznie nie miałam siły…poza tym…chciałam się wreszcie poopalać ;-) Masz rację, tam jest rzeczywiście cudownie….
PolubieniePolubienie
Uwielbiam Wyspy Kanaryjskie i co prawda byłam również na Fuercie, to jednak zdecydowanie za krótko. Ja bym wybrała dwie opcje: dla leniwych i bardziej aktywnych :D Skąd ja znam takie chilloutowe dnie podczas wakacji. U mnie również wyglądają bardzo podobnie! :D Piękne zdjęcie, aż poczułam ten spokojny klimat… :)
PolubieniePolubienie
dzięki:) ja też byłam za krótko, właściwie tylko się rozejrzeć czy tam jest fajnie ;-) Wyspy Kanaryjskie są idealne,żeby połączyć aktywne spędzanie czasu z lenistwem;)
PolubieniePolubienie
Uwielbiamy wędrować, a już po pustych rozległych przestrzeniach, cudnie!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
przestrzeń….to właśnie mnie urzekło na Fuerteventurze ;-)
PolubieniePolubienie
Po 10 tygodniach w podróży postanowiłam w końcu wrzucić na luz i poleniuchować, wiem co czujesz :) Sprzedałaś nam info o tej miejscówce, ale nie mów nikomu więcej, bo to cudo! ;)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
no, nie wiem….chyba wkrótce trzeba będzie skasować tego posta,bo się tam zwalą tłumy ;-)
PolubieniePolubienie