Gorce i Pieniny w 24 godziny. Wiosenny Lubań


Korki na Zakopiance, niemiła baba w toalecie na dworcu, tracenie czasu na dojazd busikiem na szlak; wreszcie – masa topniejącego śniegu. Wygląda na to, że mój foch na Tatry trwa. Jednak kondycja sama się nie zrobi, a siedzenie w weekend na tyłku w domu grozi kumulacją czarnych myśli, dlatego tej wiosny postanowiłam poznać nieco lepiej okoliczne pagóry. Choć nie liczę na spektakularne widoki i nastawiam się psychicznie na nudne dreptanie po lesie, to po ciężkim tygodniu w biurze potrzebuję przewietrzyć głowę i rozprostować kości. A kiedy tak drepczę po pagórach i już mi się nie chce, wtedy myślę, że każdy krok zrobiony na błotnistym szlaku zaprocentuje podczas poważniejszych górskich wyryp, jakie mam nadzieję zafundować sobie w tym roku.
szlak Krościenko Czorsztyn Pieniny wiosna
zwiedzam pagóry

Może niektórzy pamiętają, że niedawno zmieniłam pracę i wróciłam na popołudniową zmianę. Kiedy przychodzę z pracy w piątek po 22 jestem tak umęczona, że nawet gdyby mieli mi dopłacić, nie jestem wstanie wstać przed świtem i jechać w góry. Dlatego zamiast się katować i cały dzień chodzić po górach jak zombie, wymyśliłam dobry, jak mówią w korpo, „workaround”.
Z Krakowa wyjeżdżam w południe, na szlak wychodzę, kiedy inni już wracają; cieszę się samotnością i dobrym , popołudniowym światłem do zdjęć. Na nocleg schodzę tuż przed zmrokiem. Na drugi dzień wychodzę w góry, kiedy wiele osób jeszcze przewraca się na drugi bok na kwaterze; wędruję przez kilka godzin, a na przystanku PKS melduję się w porze obiadowej. Tym samym unikam korków w drodze powrotnej i mam dużą szansę, że się do busa zmieszczę ( jak się okazuje, czasem zdobycie miejsca siedzącego w busie przypomina walkę o ogień). Jedyny minus – trza płacić za nocleg, ale a) jak pisałam nie raz – po coś w tym korpo pracuję b) jestem na kupnie namiotu :-).

Lubań szlak wiosna
klasyczny kadr z Lubania

Miałam różne pomysły na ten upalny kwietniowy weekend, w końcu wygrał Lubań, położony na wschodnim skraju Gorców. Panoramy z tego pagóra oglądałam w internetach nie raz, dlatego nastawiałam się, że przywiozę kilka fajnych zdjęć. Nie przewidziałam, że nad Polskę nawieje piasek znad Sahary i widoczność będzie trochę jak podczas calimy na Kanarach.

Dzień #1 – z Krościenka do Czorsztyna

Po wielu rozterkach postanowiłam w pierwszy dzień dojść sobie lajtowo do base campu w okolicach Czorsztyna, a dopiero rano następnego dnia uderzyć na Lubań. Nie ma się co okłamywać – zwyciężyło lenistwo – 3,5 h podejścia z Krościenka długim grzbietem vs. dużo krótsze i bardziej strome podejście z Krośnicy (bo tam miałam nocleg). Pierwotnie roiły mi się w głowie jakieś mżonki, żeby może by (skoro będę pod Lubaniem) iść na wschód słońca, ale o tej porze roku słońce wstaje dosyć  wcześnie i ostatecznie stwierdziłam, że po prostu wyjdę na balkon ;)

Krościenko szlak na Trzy Korony
Krościenko wygląda na fajne miejsce do życia
z Krościenka do Krośnicy
opentopomap.org

W sobotni poranek piję spokojnie kawę, pakuję plecak i wyruszam. W Krościenku melduję się koło 14. Wychodzenie na szlak po południu ma swój urok, zwłaszcza dla takich alienów jak ja. Zdecydowanie idzie się pod prąd. Nie żeby na żółtym szlaku na Trzy Korony były tłumy, mimo wymarzonej pogody jest dość pusto. Tradycyjnie pierwsza godzina marszu to walka z zadyszką i gonitwą myśli pod czaszką. Ostatnio mam kłopoty, żeby podczas weekendowych wypadów odciąć się od nieprzyjemnych aspektów nizinnej rzeczywistości. Wtedy zawsze przypominam sobie ten obrazek :

Mindfulness
być jak ten piesek….

Wyrównać oddech jest dosyć łatwo, umieć cieszyć chwilą – to już sztuka. Uff, zaleciało Coelho jak nic.

Pierwszy przystanek na trasie, a zarazem punk widokowy to Przełęcz Szopka, do której dochodzę żółtym szlakiem w 1 h 15 min. Pierwsze miejsce, skąd doskonale widać Tatry, której od tej pory będą mi towarzyszyły już do końca dnia. To, że jestem na nie obrażona, nie sprawia, że przestały być fotogeniczne :-). Z tej perspektywy wydają się bardzo bliskie.

Przełęcz Szopka Pieniny
fotogeniczne jak zwykle

„New is always better” – to motto życiowe Barneya z „How I met your mother” przyświeca także mi. Chociaż chodząc po polskich pagórach nie liczę na to, że serce mi mocniej zabije ani że łezka wzruszenia zakręci się w oku, to cieszy mnie perspektywa przemierzania szlaków po raz pierwszy. Nie wiesz, co jest za zakrętem, gdzie zaczyna się wyjątkowo upierdliwe podejście, wreszcie – jaka panorama ukaże się po wyjściu na polanę.

niebieski szlak Krościenko Czorsztyn wiosna
kojąca zieleń

Dlatego też z ciekawością wchodzę na niebieski szlak prowadzący do Przełęczy Snozka (a dalej aż na Lubań). Szlakowskaz pokazuje 2 h do przełęczy, więc idę spacerkiem, zastanawiając się, co ja ze sobą zrobię przez resztę wieczoru. Szlak biegnie przez las, bardzo łagodnie schodząc w dół i przypomina alejkę w parku. Co jakiś czas przecina zielone polany i wtedy pierwszy raz widzę mój jutrzejszy cel. Z tej perspektywy Lubań przypomina trochę górę Cergową, u której stóp się wychowałam. Wbiegnę tam w godzinę – myślę (cóż za optymizm).

Lubań Gorce szlak wiosna
mój jutrzejszy cel – taki sobie pagór ;-)

Po ok. godzinie od opuszczenia Przełęczy Szopka wchodzę na odsłonięty grzbiet, skąd rozciąga się naprawdę fajny widok na Tatry. Śmiem twierdzić, że porównywalny z Wysokim Wierchem ( z tą różnicą, że dużo mniej wieje). Dobra miejscówka na biwak (ale nie zapominajmy, że jesteśmy na terenie parku narodowego). Mam ochotę położyć się na tej zielonej trawie i poleniuchować, ale oprócz focenia spektakularnego zachodu słońća nad Tatrami mam dziś w planie jeszcze obiad w Czorsztynie, dlatego ruszam w dalszą drogę.

niebieski szlak Krościenko Czorsztyn
fajnie odkrywać nowe miejscówki!
Pieniny szlak Czorsztyn
zejście w stronę Czorsztyna

W końcu ścieżka dochodzi do asfaltówki i dalej biegnie przez łagodnie pofalowaną zieloną łąkę, na końcu której znajduje się zamknięta przed sezonem bacówka. Zza drzew na południu znów wynurzają się wierzchołki Tatr, a do pełnego obrazka brakuje tylko stada owieczek.

szlak niebieski Czorsztyn
idę z tej górki w oddali

Zbliżając się do Czorsztyna miałam już wizję samej siebie, siedzącej na na tarasie jakiejś karczmy nad jeziorem, ze schabowym na talerzu i zimnym piwem w ręce. Tymczasem wchodzę do zupełnie pustego, wręcz wymarłego miasteczka. Restauracje pozamykane na cztery spusty, ruiny zamku nieczynne, zero turystów. Na taką okoliczność mam w plecaku zupkę chińską, ale kiedy okazuje się, że jednak na tej pustyni działa pizzeria, długo się nie zastanawiam. W pizzerii raptem cztery osoby, w tym…. dawno nie widziany kolega ze studiów z dziewczyną. Pizza d… nie urywa, ale widok na Tatry – tak!

Tatry z Czorsztyna
widok przy kolacji

Mogłabym tam siedzieć i gapić się na Tatry kolejne kilka godzin i kolejne kilka piw, ale czeka mnie jeszcze dojście na nocleg.Po piwie i pizzy ( której note bene nie dałam rady zjeść, jeśli tam będziecie, bierzcie małą na osobę) wypadałoby się położyć przed telewizorem, ale ja zamiast tego zarzucam plecak i idę kolejne 6 km na nocleg.

Pieniny wieczór wiosna
ostatnia prosta? nie do końca :-)

Prowadzona już nie przez niebieskie oznaczenia, tylko google maps, toczę się asfaltówką, – najpierw z Czorsztyna schodzę w dolinę, tylko po to, żeby wdrapać się pod górę do jednego z ostatnich domów przed linią lasu na zboczach Lubania. Docieram tam ostatkiem sił, ale, jak słusznie zauważyła właścicielka agroturystyki – będę miała mniej podchodzenia jutro.

Czorsztyn Tatry
całkiem miły spacer asfaltem

Dzień#2 – Lubań

Jak tylko wzięłam prysznic i padłam na łóżko, było oczywiste, że żaden wschód słońca nie wchodzi w grę. Nie dość, że nie uśmiechała mi się samotna wędrowka przez ciemny las ( zwłaszcza po obejrzeniu serialu „Dark”), to żadna siła nie wyciągnęłaby mnie z łóżka o 3 w nocy. Ograniczam się więc do pobudki tuż przed 6 rano i wyjrzenia na balkon. Szału nie ma, co nie zmienia faktu, że dużo bym dała, żeby codziennie rano sprawdzać, jaki warun w Tatrach.

Tatry z Gorców Krośnica
widok z balkonu

Oprócz widoku na Tatry, Gospodarstwo Agroturystyczne u Ani ma jeden niewątpliwy plus – znajduje się tuż przy zielonym szlaku na Lubań. A dokładniej przy ścieżce rowerowej, która się z nim łączy. Po górach nigdy na rowerze nie jeździłam, ale wydaje mi się, że to opcja dla masochistów albo hardcorowców. Zdjęcia nie mam, bo byłam zbyt zajęta manewrowaniem w błocie sięgającym za kostkę.

Lubań szlak z Krośnicy
https://opentopomap.org

Warto zaznaczyć, że wybrałam drogę po lewej stronie, być może ta po prawej była bardziej user-friendly. Brodzenie w błocie trwa około pół godziny, sytuacja się poprawia, kiedy obie drogi się łączą. Po godzinie dochodzę do oficjalnego zielonego szlaku. Zdjęć z tego odcinka brak, bo nie lubuję się w fotografowaniu drzew.

ruiny schroniska Lubań
przydałoby się tu schronisko?

Pierwszy ciekawszy punkt na szlaku to ruiny schroniska na polanie Wyrobek. Tu łączą się szlaki zielony i niebieski z Kluszkowic, a ścieżka staje się nieco bardziej stroma. Chwilę później mijam źródełko i pojawiają się pierwsze widoki na Tatry.

Lubań to podobno miejsce opanowane przez złe moce, gdzie w dawnych czasach grzebano samobójców. Na mnie jednak robi zupełnie inne wrażenie – zalana słońcem, ciepła, pusta polana, dziwnie senna tego niedzielnego poranka. Oprócz mnie na górze ani żywego ducha – tak jak lubię.

wieża widokowa i baza namiotowa na Lubaniu
spokojny poranek na Lubaniu

Szybko wdrapuję się na wieżę widokową. Na szczycie jestem o 9 rano więc teoretycznie świało do zdjęć powinno być nienajgorsze, jednak jestem nieco rozczarowana( zwłaszcza, że zdjęcia u Wiecznej Tułaczki i Zielonych w podróży narobiły mi apetytu). Choć, jak powszechnie wiadomo, nie jaram się Beskidami, to obiektywnie muszę stwierdzić, że panorama ze szczytu jest naprawdę wspaniała.

Lubań panorama
spojrzenie na północy wschód, w zoomie widać wieżę na Koziarzu
Lubań wieża panorama Pieniny
w oddali Pieniny i Beskid Sądecki

A raczej, byłaby, gdyby nie zamglone, a jednocześnie mocne słońca i saharyjski pył unoszący się w powietrzu. Robię pro forma kilka fotek i wpisuję Lubań na listę miejsc, gdzie chciałabym wrócić na zachód albo wschód słońca.

wieża widokowa Lubań Tatry panorama
z wieży widokowej

Drugie śniadanie przy jednym ze stolików w bazie namiotowej, a potem już tylko spokojne, zejście długim grzbietem do Krościenka. Celowo wybrałam taki a nie inny kierunek wycieczki na Lubań, bo liczyłam na przyjemne widoki, kiedy będę schodzić łagodnie do cywilizacji. Dziś nie mam jednak szczęścia do widoczności, no i słońce unosi się coraz wyżej nad Tatrami. Myślę, że ten szlak mógłby być szczególnie przyjemny późnym popołudniem ( wtedy niestety pojawia się problem, jak wydostać się  Krościenka bez auta).

Lubań szlak czerwony z Krościenka
ostatnie spojrzenie na Tatry

Nieco znużona melduję się w Krościenku dokładnie 2 godz 30 min od opuszczenia szczytu Lubania. Jestem zdziwiona, bo Endomondo pokazuje ponad 19 km na liczniku, w ciągu doby zrobiłam około 40 km. Okazuje się, że nawet chodząc po Gorcach czy Pieninach można sobie zrobić niezłą wyrypę. Mimo słabego warunu do zdjęć wracam zadowolona – spędziłam fajny weekend w górach bez wkurzania się na tłumy. Coraz bardziej podobają mi się pagóry, zaczęłam zachwycać się zielenią traw… Czy to już starość? :-)

 

 

 

 

8 uwag do wpisu “Gorce i Pieniny w 24 godziny. Wiosenny Lubań

  1. Krótko Kasiu podsumowując T…. „Cudze chwalice , swego nie znacie” :))))

    Zdjecia jak zwykle ciekawe i dobrze pokazujące atmosferę twej górskiej włóczęgi. :-p

    ps. Kiedy Kasiu wybierzesz sie na CAMINO PRIMITIVO? . …. odnajdziesz tam swe klimaty samotnicznej wędrówki po górach Asturii i Galicji.

    Jeśli zechcesz to służę Ci radą a teraz podsyłam Tobie link do mego albumu

    https://photos.app.goo.gl/PnglW45OkBO8iEb13

    Pozdrawiam wiosennie Kraków :-)

    Polubienie

  2. Witam. Czy mogłaby Pani podać dokładną lokalizację tej pizzerii, z której można zobaczyć tak niezwykły wikok? Pozdrawiam serdecznie

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.