Sete Cidades. Jeden krater,dwa jeziora, cztery pory roku.


Koniec  trasy, wysiadam z autobusu i bezradnie rozglądam się wokół.  Jestem na dnie krateru, deszcz, wiatr,mgła, widoczność prawie zerowa, na końcu alei wysokich drzew majaczy się sylwetka białego kościoła. Klimat jak z horroru. Siadam w pustej knajpie, przypominającej bary Społem, kupuję kawę i przeraźliwie słodkie ciastko i zapadam w zadumę nad życiem i pogodą na Azorach. Mój ostatni dzień na wyspie, beznadzieja, smutek i nostalgia. Według AccuWeather za 2 godziny powinno wyjść słońca, tymczasem wydaje się, że deszcz będzie padał do końca świata ( a już na pewno do końca dnia).

Czytaj dalej „Sete Cidades. Jeden krater,dwa jeziora, cztery pory roku.”