Wyspy Kanaryjskie – którą wybrać? Subiektywny ranking trekkingowo – plażowy


Nie raz już na tych łamach pisałam o Kanarach i nie jest tajemnicą, że je uwielbiam, czuję się tam jak w domu i wracam na wyspy, kiedy tylko się da. Często spotykam się z pytaniami, która podobała mi się najbardziej i którą polecam.  Dlatego postanowiłam stworzyć mój osobisty bardzo subiektywny ranking.

Tradycyjnie – wszystko zależy od tego, czego oczekujemy od wakacji. Jak powszechnie wiadomo, mi do szczęścia potrzebne są górskie szczyty i szlaki trekkingowe, a także niezatłoczona, najlepiej niezorganizowana plaża, na które mogę się wysmażyć, najlepiej prosto po zejściu z gór. Najlepiej nietekstylna ;-) Jeśli checie lecieć na Kanary, a wciąż nie wiecie, którą wyspę warto wybrać  – zapraszam do czytania. Czytaj dalej „Wyspy Kanaryjskie – którą wybrać? Subiektywny ranking trekkingowo – plażowy”

Cztery pory roku na szlaku. Podsumowanie roku 2015


Kiedy zaczynałam pisać bloga, miał balansować na granicy pomiędzy plażą, długimi godzinami na słońcu a wędrówkami po górskich szlakach. Dziś muszę spojrzeć prawdzie w oczy – jedyne czym się teraz jaram to góry! Mimo, że wciąż kocham ciepło i słońce, plaża zdecydowanie zeszła na dalszy plan.

Na Azorach byłam nieszczęśliwa i zblazowana, bo zamiast po graniach i stromych stokach, wędrowałam wśród zielonych wzgórz i  jezior w wygasłych wulkanach. W Grecji, smażąc się na przepięknej dzikiej plaży, zazdrościłam tym, co na fejsa wrzucali zdjęcia z Tatr i śniłam o ośnieżonych górskich szczytach. Każdy tydzień zaczynałam tak samo – od monitorowania mountain – forecast, kamerek TOPR-u i planowania weekendowej wędrówki. Czytaj dalej „Cztery pory roku na szlaku. Podsumowanie roku 2015”

Koguty pieją- jest dobrze. Chillout w El Cotillo.


Podczas każdej podróży przychodzi taki dzień,że człowiek ma zwyczajnie dość – dość wstawania o świcie i biegania po górach,w myśl zasady,że szkoda wakacji na spanie i trzeba zobaczyć jak najwięcej w ciągu 24 godzin. Ja po „zaliczeniu” Cofete, Pico de Zarza,głośnego kurortu Corralejo i wulkanów, stwierdziłam,że jestem zmęczona, zblazowana i nie zdzierżę kolejnego dnia na szlaku, wulkany i piękne widoki mi spowszedniały. Jednym słowem – chcę się trochę ponudzić.Plan jest taki – cały dzień nic nie robić, smażyć się na plaży i ewentualnie wybrać na spacer.

Czytaj dalej „Koguty pieją- jest dobrze. Chillout w El Cotillo.”