Majorka na szybko.Wielkie rozczarowanie.
Do Majorki zabierałam się jak pies do jeża – bezpośrednie loty z Krakowa, ciepło,piękne plaże,góry,a ja jakoś nie mogłam tam dotrzeć. Zatłoczone plaże, blokowiska, nawaleni Angole, kurorty typu Magaluf zwane z wiadomych przyczyn „Shagaluf”, niemieccy emeryci, kicz i komercja – taką wizję miałam w głowie.Po Majorce nie spodziewałam się zbyt wiele,długo nie chciałam dać jej szansy.
W końcu nadszedł dzień, kiedy beznadzieja sięgnęła apogeum, wyjazd na Azory wydawał się oddalony o lata świetlne, nie cieszyła wypłata na koncie ani piątek, a za oknem wiało i lało – siadłam do komputera i kupiłam bilet. W końcu człowiek musi na coś czekać, nawet jeśli jest to trzydniowy wypad na Majorkę. Trzy dni to za mało,żeby poznać jakiekolwiek miejsce, ale wystarczająco,żeby stwierdzić, czy mi się podoba i czy warto tam wrócić.