OSTERWA czyli co wyszło z ambitnych planów


Dzień trzeci. Ułamek Magistrali,Osterwa i..tyle.

Wstałam rano czując wszystkie mięśnie,zjadłam śniadanie( w tym podwójną kawę,z automatu ale przepyszna!)  i udało mi się zdążyć na pierwszą kolejkę w dół ( 8.30) a potem złapać pociąg do stacji Strbskie Pleso. Elektrickę polecam – nowe, ładne wagony bez przedziałów;czysto,tanio i szybko.

Do Strbskiego Plesa jedzie się jakąś godzinę;nie nudziłam się ani chwili, kolejka jedzie wzdłuż Tatr i za oknem cały czas przesuwają się strzelające pod niebo szczyty. Doskonale widać, jak dużą powierzchnię zajmują góry, usiłuję rozpoznać Gerlach i trasę mojego powrotu do hotelu. Plan jest taki: Strbskie Pleso-Popradzke Pleso – Osterwa i powrót Magistralą do Hrebienoka. Trasa dla emerytów. ( Nie obrażając emerytów) Co wyszło z mojego planu? To się dopiero okaże….


Strbskie Pleso,w porównaniu ze Smokovcem, duże miasto, jezioro takie sobie, dużo niedzielnych turystów. Dość dużo czasu tracę tam na szukanie sklepu a potem szukanie szlaku. Początkowo asfaltem,potem szeroki szlak wchodzi w las. Po lewej widać dokładnie wyciąg na Solisko.Jakieś pół godziny nudy, nieco mniej ludzi na szlaku niż wczoraj; nie idzie mi się dobrze…cóż, zawsze najgorszy jest drugi dzień ;-) 


Dolina Mięguszowiecka

Potem robi się ciekawiej , pod warunkiem że na rozstaju pójdziemy w lewo ( głównym szlakiem) a nie w prawo trasą zimową. Idziemy wzdłuż zbocza, po prawej otwierają się piękne widoki na Dolinę Mięguszowiecką i szczyty, których nie rozpoznaję. Co chwila zatrzymuję się,żeby robić zdjęcia. Pod koniec zejście w dół,przechodzę przez potok i wchodzę w las; tam drogowskaz na Rysy i Koprowy Szczyt( ach, żeby tylko mieć więcej sił i czasu). A potem szlak łączy się z asfaltówką i jestem nad Popradzkim Plesem.

Popradzkie Pleso


 

Od razu mam skojarzenie z Morskim Okiem, na szczęście nikt nie wpadł tu na pomysł,żeby wozić ludzi wozami; jest dużo ludzi, ale nie widzę nikogo w szpilkach; ogólnie – da się wytrzymać;-) Ogólnie mam wrażenie,że na Słowacji jakaś większa cywilizacja, przynajmniej jeśli chodzi o zachowanie i ubiór w górach. Może to dlatego,że mają euro,hehe…
Nie mam czasu na postój, szybko jem kanapkę i wraz z tłumem idę w stronę Przełęczy pod Osterwą, która z dołu wydaje się baaardzo daleko, a podejście bardzo strome. Szlak mozolnie wije się zakosami, stromo nie jest; ale jak już jestem zmęczona po wczorajszym; idę w tragicznym tempie, patrzę na zegarek i mój plan zejścia na Hrebienok magistralą staje się coraz bardziej nierealny. 

Jak widać szlak dziecinnie prosty, ale masa zakosów….
 
Przełęcz pod Osterwą 

Wejść na przełęcz naprawdę warto, jest łatwo a widoki przepiękne. Na miejscu odpoczynek, patrzę na górkę przed mną i rezygnuję…..Nie dam rady..Totalna porażka, nie dość,że nie wykonałam planu to nawet na głupią Osterwę nie byłam w stanie wejść

A to domniemana Osterwa

Za to wchodzę na znajdujące się po lewej wzniesienie z kupą skał i kamieni, stamtąd o wiele lepsze widoki. ( Nie chciało mi się wtedy wyciągnąć mapy, a potem okazało się,że jednak byłam na Osterwie, a ten szczyt to Tępa – wejście tylko z przewodnikiem, Hmm, coś mi się nie wydaje,żeby tam był potrzebny przewodnik)


A jednak byłam na Osterwie ;-)


Nie ma za wiele czasu,więc zaczynam schodzić w dół, kolana jak zwykle doskwierają, idę tak powoli,że przy Popradzkim Plesie nie mam ani chwili na odpoczynek/ piwo. Co chwila trzaskam zdjęcia, a to też nie pomaga ;) Teraz mam tylko jeden cel, zdążyć na pociąg,który dojedzie na tyle wcześnie,że zdążę na ostatnia kolejkę ( serio, nie mam zdrowia iść jeszcze godzinę w górę i to po ciemku). Schodzę asfatówką, idzie się całkiem przyjemnie.




Mijam szlakowskaz pokazujący drogę do Cmentarza Symbolicznego, nie mam już czasu, szkoda – odwiedzę do następnym razem. Szlak kończy się przy torach kolejowych, na mapie ma być tam stacja kolejki Popradzkie Pleso. Żeby ją znaleźć trzeba skręcić w lewo i wejść na parking, tam jest budka gdzie można kupić bilety na pociąg. A mała stacyjka, wyglądająca jak przystanek autobusowy, jest tuż obok.W Smokovcu jestem o 17.53, niemal tratuję ludzie na stacji,i biegiem do kolejki – udaje mi się w ostatniej chwili. I dobrze….kiedy jadę do góry, o szyby zaczynają stukać pierwsze krople deszczu.

Powrót.

Całkiem bezboleśnie, najpierw autobusem SAD do Tatrzańskiej Jaworzyny. Ledwo przechodzę przez granicę, pojawia się bus do Zakopca. Na dworcu wsiadam w pierwszy lepszy Szwagropol i ok 13.30 jestem pod Jubilatem. Udaje mi się jeszcze wpaść do mieszkania i rzucić plecak, no a potem do pracy…..gdzie mogę wreszcie odpocząć.





Naprawdę świetny weekend, choć plany nie do końca wykonane. No ale przecież plany są po to,żeby je zmieniać. Najważniejsze,że obaliłam mit mówiący,że w Słowackie Tatry jest ciężko się dostać. Myślę, że latem, jakby ktoś się uparł, dałoby się od biedy w jeden dzień obrócić z Krakowa (choć byłaby to męka, przynajmniej dla mnie) Teraz czekam na czerwiec ( słowackie szlaki powyżej schronisk zamknięte od 1 listopada do 15 czerwca) i atakuję Słowację! Przede mną Koprowy, Rysy, Sławkowski, Tatry Bielskie…..Brave new world!


Nie mogę się doczekać….. :-)


 

6 uwag do wpisu “OSTERWA czyli co wyszło z ambitnych planów

  1. No ja z siebie dumna nie jestem :) ale jak bolą kolana i nie ma się formy, to po co przesadzać. Myślę,że Osterwa to fajna wycieczka na pierwszy dzień, jako rozgrzewka

    Polubienie

  2. Przepiękne widoki…. tylko tak usiąść, podziwiać i czuć te promienie słońca na twarzy i delikatny powiew wiatru.. I jeszcze te wszystkie kolory. Myślę w takim miejscu można naprawdę odpocząć od wszystkiego :)

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.