La Gomera. Gdzie diabeł mówi dobranoc


Gomera to mała okrągła zielona wyspa o średnicy zaledwie 22 km. Opalając się w jednym z kurortów południowo –zachodniej Teneryfy, niemal cały czas mamy ją w zasięgu wzroku, majaczy się na horyzoncie przykryta warstwą chmur.  Wyspa omijana przez tłumy, bo nie ma tam zbyt wielu plaż, infrastruktura turystyczna jest słabo rozwinięta, często padają deszcze ( ktokolwiek pisał te przewodniki chyba nigdy nie był na Azorach,hehe).  Z drugiej strony – rzut beretem do głośnej i turystycznej Teneryfy. Czytaj dalej „La Gomera. Gdzie diabeł mówi dobranoc”

Weekend na Teneryfie. Wyspa, która wciąż mnie zaskakuje.


Ooo, już widać!!!! – podniecam się jak małe dziecko i prawie podskakuję na ryanairowym niewygodnym siedzeniu, kiedy po raz pierwszy wśród chmur pojawia się charakterystyczny stożek.  Nadlatujemy z północy i okrążamy wyspę, choć będę tam czwarty raz, jeszcze nie widziałam wulkanu z tej perspektywy. Nawet dlatego warto przemęczyć pięć godzin na miejscu przy oknie. Przyklejam nos do szyby – najpierw rozległa metropolia – Puerto de La Cruz i wisząca nad nią warstwa chmur, potem poszarpane klifowe wybrzeże – widzę Masca i Los Gigantes, wreszcie pas kurortów –  blokowisk na południu. Lądowanie i oklaski. Dla wielu to wymarzony i wyczekany tydzień w raju, dla mnie – długi weekend w miejscu, gdzie wracam jak do domu. Czytaj dalej „Weekend na Teneryfie. Wyspa, która wciąż mnie zaskakuje.”

Kerkis Samos

Niezdobyty Kerkis.Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść niepokonanym…


Wiedziałam, że tak będzie. Gadałam o tej górze non stop. Każdej napotkanej osobie opowiadałam, że na nią wejdę. Wędrując po Fourni patrzyłam na jej sylwetkę z oddali jako na mój kolejny cel. Na promie upierałam się, że widać Samos i moją górę. Nie słuchałam nikogo, że ciężko będzie wejść na szczyt w upale. Jednym słowem – kozakowałam. Jak było do przewidzenia – zapeszyłam. Teoretycznie mogłam ją zdobyć, praktycznie też, ale podjęłam bardzo trudną dla każdego górołaza decyzję o odwrocie. Teraz trochę żałuję, ale tego dnia schodząc szutrową drogą i desperacko szukając skrawka cienia przez ostatnie dwie godziny byłam pewna, że zrobiłam dobrze… Góry nie zdobyłam, co nie znaczy, że wycieczka była nieudana. Ale od początku….

Czytaj dalej „Niezdobyty Kerkis.Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść niepokonanym…”