Within the realm of a dying sun. Ponura Fuerteventura


DSCN1746Już kiedy samolot schodził do lądowania, wiedziałam,że coś jest nie tak. Zamiast błękitu i jaskrawego słońca – szarość,mgła, przytłumione kolory.Zimno. Takie było moje powitanie z Fuerteventurą. Pogoda depresyjno-barowa, prawie jak w Krakowie.

„Within the realm of a dying sun” – bardzo dobry album Dead Can Dance. Smutna, depresyjna muzyka, oniryczny klimat. Tak naprawdę nic nie ma wspólnego z tematem,choć przez pierwsze trzy dni na wyspie wciąż wracała jedna myśl -jestem w krainie umierającego słońca….a płyta byłaby doskonałym podkładem muzycznym do moich wędrówek po półwyspie Jandia.

Czytaj dalej „Within the realm of a dying sun. Ponura Fuerteventura”

Sendero de Bayuyo. Wśród zielonych wulkanów.


Z czym Wam się kojarzy Fuerteventura? Wystarczy wpisać ją  w wyszukiwarkę i google wypluwa jakieś 24 miliony stron; na zdjęciach widzimy lazurowy ocean, surferów, wydmy, kilometry złotego piasku, pustynię. Wulkany,trekking? To chyba nie na tej wyspie. To jeden z powodów,dla których tak długo omijałam Fuerteventurę. Jak się okazało – byłam w błędzie. Wyspa oferuje nie tylko najlepsze plaże Atlantyku i doskonałe warunki do uprawiania sportów wodnych, ale też rozbudowaną i dobrze oznakowaną siec szlaków pieszych. Zapraszam więc na pierwszą wedrówkę po Fuerteventurze.

La Graciosa.Poradnik : jak się zniszczyć na wyspie relaksu


W sześć godzin dookoła wyspy.

Koniec szlaku.Stoję na skraju klifu. Patrzę w dół – pode mną rumowisko skał i głazów, o które rozbijają się fale.Po lewej stronie ściana żółtego wulkanu ostro spada do morza;po prawej…..ocean. Ręce mi opadają – od ponad pięciu godzin idę wokół wyspy, często na przełaj,prawie non stop pod wiatr; w drodze na upragnioną plażę. Na myśl,że mam wracać tą samą drogą chce mi się płakać.Nie wspominając,że prawdopodobnie nie zdążę na prom powrotny. Czytaj dalej „La Graciosa.Poradnik : jak się zniszczyć na wyspie relaksu”