Podobno ten, kto zobaczy widmo Brockenu, zginie w górach. Statystycznie najwięcej wypadków zdarza się w domu. Idioci, którzy wybierają się zimą w góry idą na pewną śmierć. Nie ma wątpliwości, że obwiązkowe ubezpiecznie ukróci niecne praktyki wychodzenia w góry w trudnych warunkach i wzywania helikoptera w razie potrzeby. Tatry powinni zamkąć na zimę, a wypadki są efektem selekcji naturalnej i zdarzają się ludziom, którym brakło pokory wobec gór.

Jeśli bywacie na fejsbukowych grupach zrzeszających ludzi kochających góry, znacie te teksty na pamięć. Jedni czytają te wypociny dla rozrywki do porannej kawy, innym podnoszą ciśnienie zamiast małej czarnej. Wystarczy wzmianka o wypadku, albo zdjęcie niezbyt przygotowanych turystów upolowanych obiektywem, żeby rozpętała się tak zwana „gównoburza”. Ocenianie, mieszanie z błotem, ton mentorski, histeria, bluzgi, ubolewanie nad głupotą innych. W każdej dyskusji pojawia się też wątek narażania życia toprowców. Mało kto się przejmuje tym, co myślą sami zainteresowani – ratownicy TOPR.
Na Krakowski Festiwal Górski miałam wejściówkę ( za co dziękuję organizatorom) i ambitne plany uczestniczenia w prelekcjach i pokazach filmowych. Jednak w tamten weekend góry mnie zawołały i nie mogłam im odmówić. Dlatego udało mi się wpaść tylko w sobotę rano na dwa wykłady, które dla mnie zlały się w jeden, bo właściwie traktowały o jednym. Tematem obu było bezpieczeństwo w górach.
Trochę śmiesznie, trochę strasznie czyli o błędach w górach
Kiedyś, dawno przezytałam u Rudej z wyboru, że wyruszając w góry, dobrowolnie narażamy się na niebezpieczeństwo, na szlaku, nawet tym łatwym może się stać coś złego, mówiąc dramatycznie – za każdym zakrętem czyha na nas śmierć. Będąc jednak istotami inteligentnymi możemy to ryzyko zminimalizować. Mimo, że ponoć najlepiej uczyć się na błędach, w górach, zwłaszcza wysokich i trudnych, człowiek, jak saper, myli się tylko raz. Dlatego lepiej uczyć się na błędach inncych. Podczas pierwszego wykładu Waldek Niemiec (instruktor PZA, Szkoła Wspinania Kilimanjaro) i Tomek Nodzyński (wysokogórski przewodnik tatrzański SWPT, Szkoła Górska Morskie Oko) omówili różne wypadki i błędy im towarzyszące.

Żeby było ciekawiej, panowie przez całe spotkanie spierali się ze sobą, dyskutowali, prezentowali odmienne punty widzenia. Doskonale obrazowało to fakt, że nie ma jednej słusznej prawdy – jak należy bezpiecznie chodzić po górach i postępować w razie wypadku. Wszystko zależy od właściwej oceny sytuacji. Klapki na oczach i kurczowe trzymanie się wyuczonych zasad może mieć tragiczne skutki. Flexibility, tak cenne w korpo, jest przydatne również w górach.
Warto jednak zdawać sobie sprawę, jakie pułapki czyhają na nas w górach. I nie mam tu na myśli burzy, lawiny, niedźwiedzia czy pioruna, bardzo wiele zależy od tego, co dzieje się w naszej głowie.
Pułapki decyzyjne:
- idę znanym terenem – osłabienie czujności
- długo nic się nie dzieje – to znaczy, że jest bezpiecznie
- nie chcę zauważać oznak zagrożenia – widzę tylko to, co korzystne
Jeszcze bardziej spodobały mi się pułapki zwierzęce :
- syndrom owcy – inni idą to ja też
- syndrom lwa – ja nie dam rady???!
- syndrom konia – dom już blisko
Niech pierwszy rzuci kamieniem, ten kto jest bez winy. Ja jestem dość bojaźliwa i mało mnie obchodzi, co robią inni, więc syndrom owcy ani lwa mi nie grozi, za to bardzo często upodabniam się do konia, zwłaszcza jeśli w schronisku czeka zime piwo. Poskręcane kostki przy zejściu mówią same za siebie. Niby banał, ale równie dobrze mogłam tak skręcić nogę, że nie dałabym rady dalej iśc i trzeba by było dzwonić po TOPR. W Tatry jeżdżę tak często, że wydaje mi się, że niektóre miejsca znam jak własną kieszeń. Kiedy jednak trudno określić, gdzie jest ziemia, gdzie niebo, o innych elementach krajobrazu nie wspominając…człowiek przestaje się czuć tak pewnie.

Ba, podczas październikowej wycieczki nieco mnie to przeraziło, że nie wiem zupełnie gdzie jestem, choć trasę znam na pamięć. A teraz wyobraźcie sobie, ze psuje się pogoda, zasypuje ślady….
Prelegenci poruszyli też kontrowersyjny temat samotności w górach (o której mogłabym napisać epopeję, ale zamiast tego polecam artykuły Wiecznej Tułaczki i Łukasza Supergana). Według nich solowe wędrówki nie muszą oznaczać podwyższonego ryzyka – za to w stadzie możemy iść na zatracenie jak te przysłowiowe owce, bezmyślnie ufając i zrzucając całą odpowiedzialność na „przywódcę”, osłabiając czujność. Jak wiadomo, grupa jest taka mądra jak jej najgłupszy element. Sama wiem, że kiedy idę na szlak ze znajomymi, nie chce mi się nawet spojrzeć na mapę ;-)

Szklane góry. Wypadki śmiertelne w Tatrach a warunki pogodowe
Przełom roku 2015/2016. Nie ma dnia bez wiadomości o kolejnym śmiertelnym wypadku w Tatrach. W okresie świąteczno noworocznym ginie w tych górach kilkanaście osób. O tym, co się dzieje w mediach społecznościowych pisałam w pierwszym akapicie. Media tradycyjne mają świetny temat, zdecydowanie lepszy niż męka koni na drodze do Morskiego Oka, czy świąteczne obżarstwo. Odzywa się nawet jakiś polityk, co pewnie nigdy w Tatrach nie był, że może trzeba wzorem Słowaków zamknąć szlaki na zimę.
Szlag mnie trafia jak słyszę takie wypowiedzi, a jednocześnie martwię się, słysząc o kolejnej śmierci w górach, czy to aby nie ktoś znajomy. Zwyczajnie po ludzku jest mi przykro. Nie jest przykro fejsbukowym ekspertom wyzywającym od debili ofiary, zamiast pochylić głowę i zamilknąć. Szklane góry jawią się jako miejsce straszne, złowrogie, Mordor, gdzie ludzie giną na własne życzenie.

Nikt z internetowych krzykaczy czy nawet dziennikarzy nie próbuje głębiej przyjrzeć się tej czarnej serii, choćby temu, że bardzo trudne warunki skumulowały się z dużym natężeniem ruchu turystycznego.
Rzeczowa analiza wypadków i ich przyczyn to temat spotkania z Andrzejem Maciatą, ratownikiem TOPRu. Bez oceniania, ganienia czy traktowania nas – zwykłych turystów w sposób protekcjonalny, przybliża sytuację, jaka panowała wtedy w Tatrach i usiłuje znaleźć pewną prawidłowość.

Większość wypadków miała miejsce podczas zejścia,w miejscach zacienionych i z bardzo twardą pokrywą śniegową, przed wschodem albo po zachodzie słońca, Wnioski nasuwają się same. Do mnie taka zimna analiza faktów bardzo przemawia, bo jasno pokazuje, że „to nie góra jest groźna,tylko ludzkie zachowanie, ignorujące jej potęgę”. Nie, to nie ja to wymyśliłam, tylko Reinhold Messner, pierwszy zdobywa Korony Himalajów. Ale lepiej bym tego nie ujęła.
Fajnie mieć do gór podejście romantyczne, ale opócz tego trzeba do wycieczki podejść w sposób metodyczny – przeanalizować obecne i wcześniejsze warunki, swoje umiejętności, kondycję etc. Niby banały, ale może nie wszyscy o nich wiedzą. Dlatego Andrzej Maciata pokazuje nam nową stronę pogoda.topr.pl, która pomoże zaplanować bezpieczną wędrówkę. Wystarczy klinkąć na ikonkę z „i” umieszczoną u dołu obrazy z kamerki, żeby przenieść się do bardziej szczegółowej pogody, można obejrzeć historyczne obrazy z kamerki ,a także zobaczyć wykres temperatury do 30 dni w tył.

Ludzie kochani, dajcie nam szansę, zebyśmy mogli Was uratować – mówi Andrzej Maciata, podkreślając, że często wybór trasy, czy pory dnia skutecznie uniemożliwia szybką akcję ratunkową ( polski helikopter nie lata w nocy). Wypadek może się zdarzyć każdemu, ale również od nas zależy, czy ewentualna pomoc nie przyjdzie za późno.
ROZWAGA, WIEDZA, DOŚWIADCZENIE – te trzy czynniki składają się na nasze bezpieczeństwo. Oczywiście odpowiednio zbalansowane. A gdzie jest mityczna POKORA wobec gór, bardzo wyświechtane słowo, tak popularne na górskich forach? Nie wspomina o niej ani TOPR-owiec ani przewodnicy górscy, jak widać wg nich posiadanie jej nie jest gwarancją bezpiecznego powrotu do domu. Wierzę im bardziej, niż internetowym ekspertom.
Faktycznie nie wiem, co Ty sądzisz o tym,ale świadomość zagrożenia determinuje, kto jego nie widzi ginie. To jest element łańcucha pokarmowego. Wydaje nam się, żeśmy z tego wyrośli – ale nie. Tyle nie więcej na razie. Pozdrawiam
PolubieniePolubienie
No tak to chyba można podsumować. Tylko wiesz, czasem ludzie są świadomi zagrożenia a kozakują. No ale bez tego myślę, że nie byłoby np. wielu zimowych wejść w Himalajach…..;-)
PolubieniePolubione przez 1 osoba