Jadę na weekend do Radomia…. Że co??? Gdzie??? Po co??? Reakcja moich znajomych byłaby chyba mniej gwałtowana, gdybym powiedziała, że przymierzam się do zdobywania zimowego K2. Radom kojarzy się z prawie niedziałającym lotniskiem i z osławioną chytrą babą. Na pewno nie z górską aktywnością.
Dawno, dawno temu na Tatromaniakach, albo innej górskiej grupie zobaczyłam zdjęcia otagowane „Wieczna Tułaczka”. Wow, ale laska ma perfekcyjnie ułożone włosy w górach – pomyślałam. Obok niej na zdjęciach pojawiała się rudowłosa dziewczyna kryjąca się pod pseudonimem „Tatry dla średniozaawansowanych”. Hmm, nieco dziwna nazwa…. Ale z ciekawości weszłam na fan page’e, potem na blogi, przeczytałam oba od deski do deski; zaczęłam zaglądać tam regularnie. Tak zaczęła się moja przygoda z blogami górskimi.

Z biegiem czasu zaczęłam coraz więcej podróżować i chodzić po górach i ,siłą rzeczy, czytać coraz więcej blogów podróżniczych i górskich. Wreszcie sama napisałam pierwszy artykuł i nieśmiało opublikowałam na nowo utworzonym fan page’u. Blog miał być z założenia podróżniczy, ale wkrótce okazało się, że góry zdecydowanie wygrywają z plażą. Szybko okazało się, że takich jak ja jest więcej – ludzi, którzy chcą się dzielić wspomnieniami i wrażeniami z górskich, mniej lub bardziej harcorowych wędrówek.
BLOGÓRSFERA
Dużo rzeczy nas dzieli – jedni śpią na graniach i biegają poza szlakiem, inni robią jakieś kosmicznie trudne drogi na pionowych ścianach, jeszcze inni mają lęk wysokości; jedni daliby się zabić za Tatry, inni nade wszystko kochają Bieszczady albo Beskidy. Ktoś pracuje w szkole, ktoś inny w korpo, są też szczęśliwcy, którzy cieszą się życiem studenckim. Mimo to, nie zdając sobie z tego sprawy, po pewnym czasie stworzyliśmy w wirtualnym świecie nieoficjalną, małą społeczność.

„Zapraszam Was do Radomia” – napisała kilka miesięcy temu Ruda z wyboru ( dawniej znana jako „Tatry dla średniozaawansowanych” ). Żeby w lipcowy weekend zamiast w Tatry jechać do Radomia i cały dzień kisić się na jakichś zajęciach? Jeszcze na głowę nie upadłam ! To była moja pierwsza myśl, która zniknęła dosłownie po kilkunastu sekundach. Przeważyła ciekawość i chęć spotkania w realu tych wszystkich ludzi, których blogi towarzyszą mi na co dzień. No i oczywiście, że TEJ babie z Radomia się nie odmawia :-D Jadę!

Nadeszła pamiętna sobota i do Radomia z wszystkich stron kraju zaczął się zjeżdżać kwiat górskiej blogosfery. Kiedy spotyka się ludzi znanych tylko z internetu, zawsze jest element niepewności. Czy nie będzie sztywno, czy będzie o czym gadać, czy się zintegrujemy? Dlatego z jednej strony byłam podjarana, a z drugiej – bałam się. Na szczęście już na dworcu spotkałam Bartka ( Morgusiowe wędrówki), z którym wspólnie pokonaliśmy wiele przeszkód, żeby dostać się na miejsce spotkania – Centrum Wspinaczkowe Grota ( wiadukty, tunele, etc- paradoksalnie, czasem trudniej się odnaleźć w mieście niż w głuszy). Dotarliśmy na miejsce jako ostatni, a ja oszołomiona weszłam w sam środek i rozjrzałam się wokoło, rozpoznając wiele twarzy widzianych do tej pory tylko w internetach. Kogo my tu mamy?
- Zabieszczaduj (Ania i Mateusz) to nie tylko blog, ale i społeczność ludzi kochajacych Bieszczady
- Życie.me (Karolina i Piotrek) – za tydzień wybierają się w Alpy, a ostatnio radzą jak przygotować się na górską wyrypę
- My way to heaven (Agata i Bartek)– tak jak ja, ma plan, żeby co miesiąc być w Tatrach
- Góromaniacy (Sylwia i Piotrek) nie tak dawno temu zaistnieli na łamach magazynu n.p.m
- Pionowe myśli (Krzysiek) – robi wspinaczkowe drogi, od których na samą myśl kręci mi się w głowie
- Zieloni w podróży (Mateusz i Darek)- wstają przed świtem i robią rewelacyjne zdjęcia o wschodzie słońca
- Czar gór (Ania i Jarek) – aktualnie łoją główny szlak beskidzki
- Morgusiowe wędrówki (Bartek)- mimo młodego wieku ma imponujące górskie portfolio ( m. in. dzika Rumunia )
- Wieczna Tułaczka (Magda i Tomek)- górskie freaki śpiące na szczytach
- wreszcie – inicjatorka i organizatorka naszego spotkania – Gosia aka Ruda z wyboru, która nie tylko jest autorytetem, jeżeli chodzi o tatrzańskie szlaki, ale na swoim blogu motywuje ludzi, żeby ruszyli tyłek z przysłowiowej sofy.
ŚCIANKA – CHALLENGE ACCEPTED!
Później wszystko potoczyło się z jak lawina – mój pierwszy raz na ściance. Szczerze? Myślałam, że nie wejdę nawet na wysokość dwóch metrów i będzie jedno wielkie zbłaźnienie. Tymczasem było super, a pierwsze wspinaczkowe kroki pomagali stawiać Krzysiek (Pionowe myśli i Bartek ( warto zajrzeć na jego bloga). Dzięki!
ESCAPE ROOM
Kiedy już każdy mięsień miałam umęczony, a ręce drżały tak, że ledwo trzymałam kubek z kawą, nastał czas żeby dla odmiany nieco popracować mózgiem. Kolejna atrakcja to rozwiązywanie łamigłowek w radomskim escape roomie – Tkalnia Zagadek. Cała zabawa polega na tym, że zamykają Was w pokoju ( na szczęście w grupie a nie solo, i wyjdziecie z niego tylko pod warunkiem skutecznego rozwiązania ukrytych w pomieszczeniu zagadek. Łatwizna? Wbrew pozorom – nie tak łatwo jest się wydostać – już drugi bawiłam się w takim escape roomie i drugi raz nie wyszłam. Niezależnie od rezultatu, taka rozrywka to doskonała integracja.
GÓRSKA PRELEKCJA
Kolejny punkt programu to prelekcja Andrzeja Marcisza – taternika, który samotnie przeszedł grań Tatr Wysokich. My, dumnie nazywani blogerami górskimi, siedzieliśmy teraz jak dzieci na podłodze wokół Andrzeja, z rozdziawionymi buziami przeżywając razem z nim samotną drogę przez szczyty, turnie i przełęcze. Pamiętajcie, żeby uważać i w górach chronić życie, czasem jeden krok może zadecydować o wszystkim – coś takiego powiedział na koniec nasz prelegent. Zapadła cisza i chyba każdy z nas nieco się zamyślił, bo przecież powszechnie wiadomo, że wychodząc w góry, nawet te łatwiejsze, zawsze jakoś ryzykujemy, a nawet na najbanalniejszym szlaku może zdarzyć się wypadek.
WARSZTATY
Część oficjalną zlotu zakończyliśmy z grubej rury – posadzili nas na podłodzie, dali kartki, kredki i kazali rysować. Tak zaczęły się warsztaty z personal branding prowadzone przez Magdę Jelonkiewicz-Bałdys z Skills Factory. Każdy z nas musiał sobie zadać pytanie, dlaczego pisze bloga, co jest dla nas ważne, jakie osoby i wydarzenia nas ukształtowały. Wywnętrzać się przed obcymi ludźmi? Wyrażać opinie o nowo poznanych osobach? Zaglądać wgłąb siebie? Nie było to ani tak straszne ani takie trudne, jakby się mogło z pozoru wydawać. A na pewno dawało dużo do myślenia.
AFTERPARTY
Niestety, to co piękne nie może trwać wiecznie – Żabka i Biedronka nie działają 24/7, a my po dużej dawce wrażeń i emocji, potrzebowaliśmy po prostu po ludzku napić się piwa i rzucić na grilla kiełbasę. Pognaliśmy po zapasy a potem, strudzeni jak po górskiej wyrypie, zasiedliśmy do stołu zrobionego z drewnianej palety, Jak wiadomo, blogerzy to śmietanka towarzyska i pewien standard musi być zachowany.

Nocne blogerów rozmowy dopiero zaczynały się rozkręcać, ale ja, jak Kopciuszek uciekłam tuż przed północą, żeby złapać autobus do Krakowa. W biegu zdążyłam jeszcze chwycić upominki: dwa filmy na DVD ( od od sieci kin Helios) i reklamówkę z prezentami od Nikwax ( oj, przyda się na pewno). Co się działo później….nie wiem ;-) Z tego co wiem, strat w ludziach nie było ;-)
Z Radomia wróciłam wykończona ( tak między Bogiem a prawdą jeszcze nie odpoczęłam sobie po Gruzji), a jednocześnie dostałam takiego powera, że mam ochotę rzucić wszystko i jechać w góry ASAP ( jak mówią w korpo). Pierwszy raz od dawna szłam w poniedziałek do pracy w dobrym humorze. Zaczęłam obczajać ściankę wspinaczkową w Krakowie. Nie ma wątpliwości – 1. Spotkanie górskiej blogosfery rozwaliło system! A już na pewno – podreperowało mój system – nerwowy ;-) Mimo, że tak wiele nas różni, to jesteśmy podobni, mówimy tym samym językiem, a spotykanie ludzi, z którymi dzielimy pasję jest zawsze inspirujące. Daje pozytywnego kopa! Dziękuję Wam wszystkim, a szcególnie Gosi – że jej się chciało ;-)
Jeżeli myślicie, że wszystkie ta atrakcje były za free to się grubo mylicie. Żeby nasze spotkanie odbyło się w takiej a nie innej formie trzeba było szukać wsparcia sponsorów. Co ja mówię, Gosia samodzielnie się o to postarała i chwała jej za to!
Nasze blogo-górskie spotkanie wsparli sponsorzy:
Partnerzy wydarzenia:
Patronat medialny:
Kiedy my się bawiliśmy fociła Joanna Ostrowska
Warto również wiedzieć, że nasze spotkanie nie odbyłoby się bez pomocy ludzi kochających góry , którzy wpłacali kasę na polakpotrafi.pl Jeśli to czytacie – wielkie dzięki!
Jeżeli komuś mało, wpadajcie na u-tube’a Rudej z wyboru – krótki filmik ze spotkania
„Wow, ale laska ma perfekcyjnie ułożone włosy w górach – pomyślałam.” OMG! Toć widziałaś mnie w górach. Zdjęcia kłamią! :D
PS. A warsztaty były zadziwiająco trudne. Wcale nie tak łatwo otwierać głowę przed innymi. :)
PolubieniePolubienie
wiem, wiem ;-) ale coś mi się wydaje, że na początku miałam zdjęcia z pięknie ułożonymi włosami. Przełomem był post o przejściu z Niżnych Rysów na Rysy na na Słowację ;-)
PolubieniePolubienie
a co do warsztatów – fakt – ryły mózg…..Nie jest łatwo się otwierać ale nie jest też łatwo grzebać w swojej własnej głowie
PolubieniePolubienie
Haha, cieszę się, że „rycie mózgu” nie było takie straszne i że udało Wam się ciutkę otworzyć na siebie nawzajem. Fajna z Was ekipa!!! Pozdrawiam ciepło, Magda alias kolejna Baba z Radomia :)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Magda, to my dziękujemy za fajne i dające dużo do myślenia warsztaty ;-)
PolubieniePolubienie